Bo szczęściu trzeba dopomóc…

Potomstwo zażyczyło sobie zdrapki.
Wiecie, takie co to w kolekturach lotto sprzedają.
No nic, raz się żyje – pomyślała Marjanna – możemy dziś zaszaleć.
Córka, z miną znawcy, zaczęła oglądać obrazki na blankiecikach.
Nie mogła się biedna zdecydować czy woli kartę różową, czy różową w babeczki…
– A ty Synu? Którą chcesz?
Syn spojrzał głęboko w oczy pani sprzedającej i poważnym tonem zapytał:
– A w które się najczęściej wygrywa?
Geniusz!
Oczywiście wygrał.
A Córka siedzi i wyje, bo ona nie…

Święta Marjanna z Potomstwem spędziła u rodziców.
Tydzień, cały.
Już zapowiedziała Małżonkowi, że jak następnym razem przyjdzie jej do głowy jechać gdzieś na tydzień z Potomstwem, to Małżonek ma ją zdrowo strzelić przez łeb.
Do domu wróciła w środę i – powoli – zaczyna dochodzić do siebie.
I nawet już skończyła prać wszystkie ciuchy ;)

A Potomstwo zaczęło już robić plany na Sylwestra.
Znaczy się Córka głównie próbuje ustalić o co w tym wszystkim chodzi i jak działają fajerki.
Syn natomiast dogaduje szczegóły z kolegami i sam się nie może zdecydować czy iść do Olka, czy do Kuby.
Ciężko być tak popularnym ;)

P.S. Od tygodnia Mulat kopie.
Codziennie.
Co chwilę…
Jak się nie uspokoi, to Marjanna zacznie mu oddawać!
Jeszcze nie wie jak, ale coś wymyśli.

2 Odpowiedzi na “ Bo szczęściu trzeba dopomóc… ”

  1. Test z oddaniem Mulatowi powalił mnie na łoptaki. Oj nie ładnie Marjanno, nie ładnie tak. :D Bo co jeśli Mulat okaże se tak wredny, że odda tak jak Marjanna w życiu po nim sie czegos takiego nie domyśliła? I co wtedy? :P

    0
    • Nie ładnie?
      A jak Mulat mnie kopie to niby ładnie, tak?
      Małżonek stwierdził, że dobrze – znaczy się, że Mulat zdrowy rośnie…
      Świetnie, jak wróci do domu, to ja będę leżeć na kanapie i cierpliwie znosić zdrowe rośnięcie, a on będzie ogarniać dom, ha!

      0

Dodaj komentarz