Fuck off!

… czyli Syn wrócił do szkoły.
I już jest wesoło.
Pierwszego dnia zdążył się spóźnić i przynieść uwagę.
A miał tylko 4 lekcje…

'Syn pokazuje na lekcji środkowy palec’
– Synu, poważnie? Fakami na lekcji?!?
– Ja to książce pokazałem – odparł Syn niewzruszony.
– I to niby robi jakąś różnicę?
As, kurwa, AS!
Grunt to dobrze zacząć.
Ma Marjanna dobrą radę dla Syna – następnym razem, jak go będą paluszki świerzbić, żeby nimi wymachiwać przed klasą to niech se je wsadzi w… nos.
Albo coś.

Córka natomiast w przedszkolu ma się dobrze.
Wczoraj rano wstała i oświadczyła, że jeść nie będzie, bo na bank mają niedobre.
Po południu zapytała Marjanna
– I jak, jadłaś?
– Nie! Próbowali mnie przekonać, ale to ja przekonałam ich…
Marjanna podejrzewa, że tak długo kręciła głową i powtarzała 'nie lubię, nie dobre’, że w końcu dali sobie spokój.

Ma już też Córka nowy rytm dnia.
Wstaje z oporami o 7, bo późno zasnęła.
Na 8 jedzie do przedszkola.
Wraca do domu koło 17 i chwilę później zasypia.
Później do północy tańcuje po łóżku, bo spać się jej nie chce.
Po czym wstaje z oporami o 7, bo późno zasnęła. ;)
Jest zajebiście!

A jutro kolejne zebranie u Córki w przedszkolu.
Ciekawe co tym razem wymyślą…

Dodaj komentarz