Nieszczęścia chodzą stadami.

– Idź się umyć Synu, pojedziemy kupić koszulę – zarządziła w okolicach południa Marjanna.
W ostatniej chwili się zorientowała, że po weekendzie początek roku szkolnego i dobrze by było, gdyby Syn jednak wyglądał jak człowiek.
Chociaż MS twierdzi, że wystarczy żeby się nie odzywał…

Syn ubrań kupować nie lubi, nawet dla siebie, więc do pomysłu był nastawiony mało entuzjastycznie.
A kiedy musi robić coś na co nie ma ochoty bywa… irytujący.
– Jak się zaraz nie uspokoisz, to cię zostawię w domu! – wrzasnęła w końcu Marjanna, będąc już na skraju wytrzymałości
– Pfff – parsknął w odpowiedzi Syn – przecież jesteśmy daleko od domu! I muszę koszulę przymierzyć zanim ją kupisz…
Po czym wrócił do przedrzeźniania Córki Starszej, robiąc przy tym bardzo dużo hałasu
– No żebyś się nie zdziwił… – wymruczała Marjanna pod nosem i zawróciła na najbliższym skrzyżowaniu
Dziesięć minut później, gdy Marjanna zamykała mu przed nosem drzwi, Syn powtarzał z niedowierzaniem:
– Ale jak to? Jak to tak? Jak kupisz koszulę?!?
W odpowiedzi Marjanna warknęła:
– W sieciówce!

– To w drodze do domu zatrzymamy się jeszcze przy sklepie kupić mięso i włoszczyznę na rosół – rzuciła Marjanna przez ramię do Córki Starszej, siedzącej na tylnej kanapie auta.
– Ok – wymruczała Córka niewyraźnie, po czym… zdrowo rzygnęła przed siebie.
Córka Młodsza, łącząc się z siostrą w bólu, rozpłakała się rozdzierająco.
– No pięknie! – jęknęła Marjanna i podała Córce Starszej papierową torbę – Frytki jednak nie były chyba najlepszym pomysłem na obiad…
Pół godziny później doszła jednak do wniosku, że znacznie gorzej gdyby Córka rzygała zupą ;)

– Córko, tu masz tablet, tu telefon, a ja jadę zrobić w końcu te zakupy – powiedziała Marjanna do Córki Starszej, zapinając Córkę Młodszą w foteliku – Gdyby coś się działo dzwoń, będę z powrotem za 20 minut.
Po czym fotelik zapakowała do samochodu, zapięła pasy, przekręciła kluczyk w stacyjce i… nic.
Auto nawet nie stęknęło.
– Kur… cze – zaklęła brzydko Marjanna pod nosem – Przecież rok temu kupiłam nowy akumulator!
Niestety, nowy czy nie, akumulator zdechł na amen.
Nawet centralny zamek przestał działać…

– No to chyba na dzisiaj pecha wyczerpałaś, co? – napisała Marjannie MS, podsumowując wszystkie te przygody.
A jednak okazało się, że nie ;)
Wieczorem Marjanna zaczęła się bawić obrączką (chyba wszyscy obracają sobie obrączkę na palcu, nie? ;P) i… zonk.
Jakoś ciężko szło.
Spojrzała więc zdziwiona na swoją dłoń i odkryła, że coś ścisnęło obrączkę z dwóch stron.
Ledwo, ledwo udało się Marjannie zsunąć ją z palca…
– Co jeszcze może pójść dzisiaj źle?!?

Na szczęście dzień zdążył się skończyć zanim Marjanna uszkodziła Syna.
Ale było blisko ;)

13 Odpowiedzi na “ Nieszczęścia chodzą stadami. ”

  1. Pam Banaszczyk

    wsomie dobrze ze ci akumulator padł pod domem a nie w sklepie ;)

    0
    • no znacznie lepiej, że pod domem – zawsze mogło byc gorzej… środek skrzyżowania albo podziemny parking przy CH…powiedziałabym, że w tym nieszczęściu miałaś szczęście

      Ps. Po co Synowi koszula na jeden raz?! biały t-shirt nie wystarczy ?!

      0
  2. Małgorzata Szabelska

    Nie chcę Cię straszyć, ale jak akumulator Ci padł taj nagle, a chwilę wcześniej jezdziłaś, to raczej nie zwykle rozładowanie, ale raczej coś z ładowaniem albo elektryką.

    0
  3. Aleksandra Michalak

    ja tak miałam zimą. Alternator wtedy padł, naprawa 200 zł…

    0
  4. To i tak taniej niż nowy aku ;)

    0
  5. Aleksandra Michalak

    ale 200 zł to cena naprawy bez części u mojego grzebałki…

    0
  6. Małgorzata Szabelska

    W Wawie to pewnie trzeba doliczyć +200% ;)

    0
  7. paulaitomek

    Syn zatem został bez koszuli?
    Pozostaje mu zatem siedzieć cicho… Powodzenia ;)

    0
    • Plus kupowania ciuchów w sieciówkach, to ujednolicona rozmiarówka – i jak biorę 152, to wiem że będzie dobre. :)
      A jak nie, to zawsze można wymienić :P

      0
  8. Joanna – no gorszy już raczej być nie może ;)

    0
  9. Tego szukałem:)

    0

Dodaj komentarz