Szkoła przetrwania

– Dobra, zrobiłam sobie kanapki, przygotowałam wodę i zapas leków na 3 dni – jestem gotowa do drogi!
– A dokąd jedziesz?
– Do ZUS… Autobusem!

Taki oto dialog odbyła przed południem Marjanna z Matką Sanepid.
I bynajmniej nie był to prima-aprilisowy żart…
Marjanna musiała odwiedzić ZUS.
Jak powszechnie wiadomo – w ZUS od lat giną bez wieści wszelkie wpłacone pieniądze – to kto wie co się może stać z człowiekiem ;)
Lepiej się przygotować…
Na koniec jeszcze dodała:
– Jadę, trzymaj kciuki – jakbym się nie odzywała do wieczora, to zawiadom policję.

No ale jakoś dała radę.
Choć przemieszczanie się po mieście bez auta to żadne frajda ;)
Szczególnie jak się trzeba przedzierać przez rozkopany plac budowy…
I jak się wpadnie na genialny pomysł 'Tramwaj? Po co tramwaj? Przejdę się pieszo…’
Więc skutki tego spaceru odczuwa Marjanna do teraz.
A w ZUSie, oczywiście, załatwiła wielkie NIC! :)

***

Syn po porannych fochach, spakował bułkę i wodę i stwierdził, że idzie do szkoły.
Co ważne, dziś lekcji nie miał!
Na odchodne oświadczył:
– Z tobą to ciężko w domu wytrzymać…
Ciekawe, że Marjanna ma identyczne odczucia względem Syna ;)

2 Odpowiedzi na “ Szkoła przetrwania ”

  1. Ciężko tam się dogadać,to jak wycieczka za granicę i rozmowa w innym języku,może się uda załatwić sprawę za trzecim podejściem;)Papiery giną w tajemniczych okolicznościach,wspomnienia związane z tym miejscem bezcenne;)

    0

Dodaj komentarz