To były gorące święta…

Marjanna miała ostatnio wychodne.
Nie często się to zdarza, więc Potomstwo Starsze już od południa chodziło za matką i zamęczało ją pytaniami.
– Kto nas wykąpie? Kto nas nakarmi? Kto nam książkę przed snem poczyta?
Marjanna cierpliwie odpowiadała:
– Tak jak zawsze, zrobicie to sami ;)
Córki Starszej to jednak nie przekonywało.
A Małżonek, zawinięty w kocyk – bo żona postanowiła przyoszczędzić na rachunkach i wyłączyła ogrzewanie – leżał na kanapie i udawał, że go nie ma.
Czyli w sumie robił to, co zwykle robi Marjanna ;)

Wyjście bardzo się udało, piwo lało się strumieniami, tylko zaniepokojony Małżonek zaczął wydzwaniać koło 23:
– Czy nie wydaje ci się, że powinnaś już wracać?
No nie, jakoś się Marjannie nie wydawało…
Niestety konsekwencje miały być przykre.

Wielki Piątek powitała Marjanna z gorączką.
I dreszczami.
I na zamię było jej zimno i gorąco.
A Małżonek z samego rana wsiadł w samolot.
Opiekę nad ciężko chorą matką przejęło więc Potomstwo Starsze.
Syn dzielnie donosił do sypialni kanapki i gorącą herbatę z miodem, Córka Starsza ogarniała Młodszą.
Czwórka zaległa z matką w łóżku i tylko przełączała się z piersi prawej na lewą.
Przespała Marjanna niemal 2 dni… by cudownie powrócić do życia w niedzielę.
I tu czekała na nią niespodzianka.

Czwórka, z zielonym gilem do pasa, uśmiechnęła się z samego rana do matki bezzębnie.
Później zaczęła kaszleć a oczy niepokojąco jej błyszczały.
W kuchni wyglądało jakby przeszło tornado, cud że nic się nie potłukło.
Ale wieżę z brudnych naczyń Potomstwo musiało budować z niezłym mozołem.
A w pokoju Córek… no jakby Marjanna znalazła jakiegoś trupa pod łóżkiem, to wcale nie byłaby zdziwiona.
Córka Starsza tylko z niedowierzaniem kręciła głową:
– Zupełnie nie rozumiem o co ci chodzi. Przecież jeszcze jest trochę miejsca na podłodze!

Syn, niewątpliwie zmęczył się widokiem sprzątającej ten pierdolnik rodzicielki, bo jak zasnął w niedzielę koło 1 w nocy, to do poniedziałku do 15 nie zdążył podnieść się z łóżka.
Czwórka, dla odmiany, stanowczo odmawiała spania i próbowała namówić matkę na inne rozrywki z cyklu 'noś mnie i bujaj’
A Córka Młodsza…
– Nic nie widzę mamo! NIC NIE WIDZĘ!
– Jezu, dziecko! Co się stało???
– Zamknęłam oczy…

To faktycznie mogłoby wyjaśniać problemy ze wzrokiem ;)

5 Odpowiedzi na “ To były gorące święta… ”

  1. Ale już Wam lepiej? ;-)

    0
  2. grunt to rodzinka :D Wesolych Swiat

    0
  3. Współczuję Ci:( Ale powiem też szczerze, że język literacki jakiego używasz i tak wywołuje lekki uśmieszek. Mimo wszystko, wolałabym żeby to była też literacka fikcja…

    0

Skomentuj Marjanna B. Anuluj pisanie odpowiedzi