Bo dzieci rosną…

… i rosną… i rosną…
Aż w końcu są duże, i Matki nie potrzebują.
Albo też potrzebują, bo trzeba garderobę wymienić.

Zabrała więc dziś Marjanna Syna na zakupy.
Bo mu się już spodnie kończyły nad kostkami.
I lżejsza o prawie tysiaka, starsza o 4h stwierdziła, że Newer, kurwa, Egejn.
Niech se Syn chodzi w przymałych ciuchach.
Albo sam jeździ na zakupy.
Bo Marjanna z NIM więcej do sklepu nie idzie.
Są pewne granice Matczynej Miłości ;)
A Syn dalej uważa, że to Marjanna jest Ta Zła i Biedne Dziecko zakupami męczy.
I z zakupów też Nie Do Końca Zadowolony.

– No sam nie wiem… Mogłaś mi kupić coś lepszego…

Świnia!

Ze spraw bieżących:

Marjannie się wycieraczki w aucie spsuły.
I jak pada/śnieży/pogoda jest do dupy, Marjanna jeździ na czuja.
Gorzej jak jest ciemno, bo wtedy to już nic nie widać ;)
A że wybór nowych wycieraczek jest niemal tak trudny jak wybór nowej kiecki, to jeszcze se pojeździ.

Córka podbija Czarny Ląd.
W sensie pojechała z Małżonkiem na Święta.
Jak każdy Szanujący się Polak na obczyźnie – już zaczyna zapominać języka ;)
Wraca w styczniu.
Do tego czasu może się okazać, że będzie nawijać tylko w Igbo :)

Syn na Święta planuje wybyć do Dziadków.
Znaczy się Syn to chętnie już teraz by wybył.
Bo Szkoła to, według Syna, nieistotny dodatek, z którego chętnie zrezygnuje.
I może jechać choćby dziś :)

Marjanna więc ma szansę na Czas TYLKO Dla Siebie.
1,5 tygodnia Ciszy i Spokoju.
SAMA!

Aż ciężko w to uwierzyć…
Porosły Potomki duże.
I matki już nie potrzebują…

Dodaj komentarz