Cisza, aż dzwoni w uszach.

Potomstwo wyjechało.
Marjanna, jak na dobrą matkę przystało, odwiozła ich na dworzec, wsadziła do pociągu i uciekła ;)
Coby się Dziadek przypadkiem nie rozmyślił.
A Potomstwo zaczęło dawać w kość jeszcze na peronie ;)
Córka najpierw powtarzała jaka jest szczęśliwa.
Później już tylko jęczała, że chce usiąść.
Syn nie jęczał, usiadł na podłodze…
Marjanna, wychodząc z założenia, że jak będą jedli, to będą względnie cicho – dała im pełną torbę jedzenia.
Godzinę po odjeździe dostała SMSa
'Za te ciastka to powinnaś oberwać, cały przedział jest w okruszkach’

Gdy tylko pozbyła się dzieci, poszła na spacer wokół dworca.
Tak bez celu i kierunku.
Ostatni raz jak poszła na spacer z Potomstwem to co chwilę słyszała 'Daleko jeszcze?!?’
A dziś nikt nie marudził…
I poszła bluzkę sobie kupić.
I nowe japąki, żeby się na plaży zaprezentować.
Bo, jakby ktoś nie wiedział, tam gdzie leci w piątek jest plaża.
I morze!
I Małżonek obiecał, że z Marjanną pójdzie.
Kumulacja normalnie.
Jeszcze tylko zrobi listę rzeczy do zabrania, zmodyfikuje ją kilka razy i może zaczynać pakować walizkę.
I pewnie – jak zwykle – się nie zmieści.
A Małżonek dołoży jej kilka rzeczy i tak zapakuje, że pół walizki będzie puste.
Marjanna nie wie jak on to robi…

3 Odpowiedzi na “ Cisza, aż dzwoni w uszach. ”

  1. O my, szczęśliwe matki na urlopach od dzieci ;)
    Taaa, mój też tak pakuje, że się wszystko zmieści – nie wiem, jak on to robi, ja tak nie potrafię ;)

    0
  2. Pacz, mój też tak umie:)

    0
  3. Czyli mówicie, że te Męże tak mają?
    Cholera, może umiejętność pakowania dostaje się w pakiecie z penisem?!?

    0

Skomentuj asze Anuluj pisanie odpowiedzi