Miejsce akcji: Dom na Końcu Świata
Osoby Dramatu: Marjanna, Syn
Marjanna: Dziś na obiad będzie ryż z czerwonym sosem.
Syn: Taki jak robi tata, z mięsem?
Marjanna: Dokładnie ten sam.
Syn: To ty umiesz zrobić taki sos?!?
Marjanna: Rozmroziłam i odgrzałam to co tata gotował.
Syn: Ufff… Bo już się zacząłem martwić…
Jemu to się chyba nigdy nie znudzi…
A auto ostatecznie odmówiło współpracy.
Akumulator zdechł.
W efekcie Marjanna z Potomstwem musiała zrobić sobie godzinny spacer na pocztę.
W 40-stopniowym upale.
Z Córką, która pędziła na rowerze z niesprawnym hamulcem.
I z Synem, który całą drogę jęczał, że mu za gorąco.
Teraz Marjanna wie jak wygląda piekło…
Projekt Londyn
Hell and back again ;)
Marjanna B.
Mam nadzieję, że to cytat z jakiejś ładnej piosenki, a nie że życzysz mi powtórki z rozrywki ;)
Projekt Londyn
Eeeee, to taka parafraza podtytułu z Hobbita ;). Zupełnie nie życzę powtórki:)
Aneta
och, ja jednak kocham swoj kliamtyzowany domek i nie chodze na spacery, najdalej do auta, ze 20 metrow. Sos taty brzmi smakowice!! Zdolnosci kucharskie mamy wiec podobne?
Marjanna B.
Klimatyzowany domek…. sprawiasz, że płaczę!
Jeśli chodzi o sobotni spacer, to było małe miki w porównaniu z dzisiejszym wypadem.
Właśnie się reanimuję zimnym piwem ;)
Niestety, nie mam klimatyzacji – i masz, znowu płaczę…
Jeśli chodzi o zdolności kulinarne, to IMO wcale najgorzej nie gotuję.
To tylko te niewdzięczne gady mają inne zdanie ;)