Prawie 4 kilo szczęścia…

I mały 'horror’ w tle ;)
… czyli jak to Marjanna Mulata urodziła.
Mulatkę!

Pisała Wam Marjanna, że cudem uciekła ze szpitala, bo już ją niemal z oksytocyną do drzwi gonili ;)
A ona się uparła, że tym razem poród zacznie się sam…
Bo tak lepiej, zdrowiej, bezpieczniej, bla-bla-bla.
No kobiety różne odpały miewają ;)
Lekarze straszyli powikłaniami, Małżonek trochę się niepokoił i nawet znajomy zaczęli dopytywać, czy to oby bezpieczne.
Ale Marjanna robiła swoje i święcie wierzyła, że w końcu się zacznie.
Z resztą Małżonek przed weekendem powiedział, że Mulat wyjdzie we wtorek, 20 maja.
A jak Małżonek coś powie, to Potomstwo tak robi… więc czemu Numer Trzy miałby być inny?

– Bejb, jesteś pewna, że nie mogę dziś jechać do szkoły? – zapytał późnym poniedziałkowym popołudniem Małżonek – Bo trochę szkoda tracić zajęcia…
Marjanna spojrzała na męża niepewnie:
– Nie wiem… Właściwie to mógłbyś, ale… czuję że coś się dzieje. A jak się zacznie, to nie wiadomo ile będziemy mieć czasu.
Podobno kobiety czują, że poród się zbliża.
Ale Marjanna, choć miała rodzić po raz trzeci, czuła się w temacie wybitnie słabo.
Z Synem pojechała do szpitala, bo jej mama powiedziała, że będzie rodzić ;)
Córkę wywoływali…
No niemal jak świeżynka ;)
Ostatecznie Małżonek zdecydował, że ryzykować nie będą i tylko poszedł kupić Marjannie 2 kilo truskawek.

I w sumie na tym moglibyśmy skończyć ten niezwykle ciekawy wpis, gdyby przed północą nie obudziły Marjanny paskudne skurcze.
Bardzo, bardzo bolesne… bo bóle szły prosto z krzyża.
Kto przeżył, ten wie o czym mowa.
Marjanna najgorszemu wrogowi nie życzy takich doznań…
Po godzinie – w trakcie której Marjanna obeszła mieszkanie dookoła chyba z milion razy, wzięła ciepły prysznic, aż w końcu odkryła, że najlepiej znosi ból na kolanach ;) – skurcze były już co 6 minut.
Przynajmniej tak Marjanna myśli, bo mechanizmu obliczania tego do końca nie rozpracowała.
Nawet, w przerwach między skurczami, ściągnęła sobie odpowiednią aplikację na telefon ;) ale to liczenie jednak kiepsko jej szło.
Koło 1 w nocy obudziła więc Marjanna Małżonka, który najpierw zaspanym głosem zapytał czy jest pewna, że będzie rodzić
– No raczej… Od godziny mam bóle! – wystękała w odpowiedzi Marjanna
po czym się oburzył, że budzi go tak późno.
Ech, no przecież się musiała najpierw upewnić, że to już ;)
Facetowi nie dogodzisz…

Samego porodu wam Marjanna opisywać nie będzie, mogą czytać nas dzieci, bezdzietne singielki, albo  co gorsza – kobiety ciężarne.
Dość powiedzieć, że bolało jak skurwysyn.
Urodziła Marjanna wcześniej dwójkę sporych dzieci…
Dała radę Synowi idącemu w zaparte, tak że sporo krwi na niego straciła.
Przeżyła bez znieczulenia poród wywoływany oksytocyną.
Ale te 2 godziny na porodówce z bólami krzyżowymi i ochroną krocza uważa za najgorsze w swoim życiu…
Ogromną pomocą były dyżurujące akurat położne, które odwaliły kawał świetnej roboty!
Nawet wtedy gdy Marjanna zadawała głupie pytania
– Pani Marjanno, proszę się położyć na chwilę na lewym boku.
– Ale ja nie wiem który to jest lewy.
No, nikt nie powiedział, że rodząca kobieta jest w pełni sił umysłowych ;)

Córka Młodsza (pieszczotliwie zwana przez Marjannę Numerem Trzy) przywitała ten świat o godzinie 3:30, 20 maja 2014r.
3640g, 55cm, 36cm w obwodzie głowy.
Gdyby nie ta głowa, to by zdążyła pewnie na 3:00 ;)
Wszystkich zaniepokojonych 'niespodziewanie’ jasną karnacją, prostymi włosami i skośnymi oczami – Marjanna uspokaja: to bezsprzecznie dziecko swego ojca ;)
Córka Starsza też ciemniała z czasem.

Jak na każdą wielką galę przystało, Marjanna przygotowała sobie na koniec przemówienie z podziękowaniami ;)
Więc z tego miejsca pragnie podziękować wszystkim za ogromne wsparcie, którego doświadczyła przez całą tę ciążę – a szczególnie w trakcie trudnych jej początków.
W szczególności Izie i Matce Sanepid, które od początku powtarzały, że Marjanna da radę, bez względu na wszystko.
Dziękuje za ciepłe słowa, ciepłe myśli i wszelką pomoc – tę mniej i tę bardziej namacalną.
Za wszystkie 'kciuki’, poporodowe gratulacje i zachwyty nad Numerem Trzy.
Trzeba przyznać, że dzieci Marjanna produkuje nad wyraz udane.
Może trochę durne, ale zdecydowanie ładne ;)
Bardzo, bardzo dziękuje Anecie za pomoc w opiece nad Córką – tę wcześniejszą i tę ostatnią!
I na koniec dziękuje bardzo cudownym położnym i pozostałemu personelowi warszawskiego szpitala Bielańskiego, w którym przyjemność miała Marjanna rodzić.
I z całego serca będzie każdemu ten szpital polecać – tylko zorganizujcie sobie jakiś catering, albo coś ;)
Ale pracują tam ludzie z pasją i powołaniem!

Od czwartkowego wieczoru Marjanna z Córką Młodszą są już szczęśliwie w domu.
Potomstwo starsze jest siostrzyczką absolutnie zachwycone.
Ale też się bardzo dobrze w domu zaprezentowała. :)
Małżonek też się na swoje najnowsze dzieło napatrzeć nie może…
A Marjannę zalewa mleko, hormony szaleją i wierzyć jej się nie chce, że to małe cudo jest już na świecie.
Bez względu na wszystko przez co musiała przejść – BYŁO WARTO!

Teraz witajcie w Nowej Bajce!
Marjanna została matką trójki dzieci, wielodzietna patologia jest ;)
Zacznie od zakupienia rocznego biletu na komunikację miejską dla Syna – za jedyne 99pln.
Teraz może ;)
Niech już chłopak skończy z tym ryzykownym życiem!

A na koniec scenka rodzajowa:
– Córko, to jak ma na imię twoja mała siostrzyczka?
– Yyy… Nie pamiętam! Ale jakoś jak sklep.

;)

20 Odpowiedzi na “ Prawie 4 kilo szczęścia… ”

  1. A jak juz urodzilas te Córkę to na Jej cześć założylam marynarkę z Zary,o!

    0
  2. Bóle krzyżowe powinny być zakazane przez naturę. Mój pierwszy poród to były 23 godziny tego diabelstwa. Nadal nie wiem jak to przetrwałam.

    0
    • Jezus Maria! A ja się skarżę na moje 3,5h ;)
      Podziwiam, myślę że ja bym nie dała rady…

      0
      • Marjanna, congrats!

        Co do „krzyżówek”: nr 1 – 12h, nr 2 – 6h, nr 3 zaczynamy produkować od m-ca nieśmiało… może się skróci do 3h, co? :)

        0
    • U mnie 21 godzin regularnych bóli (jak się zaczęły co 7 minut) i moje szczęście miało prawie 4.4 kg w chwili urodzin więc jak teraz oglądam u kogoś jakiegoś 2.5kg niemowlaczka to mówię zawsze mamusiom że tak za dwa miesiące ich dziecko będzie takie jakie moje w chwili urodzin ;)

      0
  3. nazwałaś córkę Biedronka?? ;)
    Gratuluję odwagi. Poród to koszmar najkoszmarniejszy, na szczęście z happy endem na końcu

    0
    • Dziekuje za dobre slowo jako przyszla rodzaca : D toz nawet Marjanna sie zlitowala i zlagodzila opis :P

      0
      • Pierwszy poród to był lajcik, drugi był lajcik, trzeci koszmar najkoszmarniejszy. Bez oksy nie boli ;)

        0
  4. Ewa Jones via Facebook

    Moja corcia tez nabrala koloru z czasem.

    0
  5. Jessuuu…gratuluje…wzruszyłam się..kurna..nie wiem co napisać…gratuluje…:))))

    0
  6. A ja Ci powiem że czwarte jest jeszcze bardziej zajebiste ( mimo że teraz się to wydaje niemożliwe ) rzekłam ja niespodziewana matka czworga chichocząc diabolicznie w kąciku. Powodzenia wam wszystkim na nowej drodze życia :)

    0
  7. ale ile zyskałaś przywileji jako rodzina wielodzietna możesz dostać nawet karnety na basen itd

    0
  8. Cudnie! Tylko gdzie ten horror? A ja wlasnie na szczegoly z porodu czekalam ;) i zazdroszczr po cichu tych piersi pelnych mleka i tych hormonow i tego widoku i zapachu ;) Kurdę, to uzaleznia! Moze tez gdzies z mezem wyjade po trzecie dziecko :P

    0
  9. Poryczalam sie ze smiechu. Patologia wielodzietna mnie nadal nieco kusi aczkolwiek nie wiem czy bede w stanie sie w tej kwestii zrealizowac. ;)

    0
  10. Cala przyjemnosc po mojej stronie. Jakby cos, to wiesz:D

    Uzupelnie Twoj wpis:)
    – Bable zanim odbierzemy Pstrosie to pojdziemy do „Stokrotki” po mleko na nalesniki.
    – (Entuzjazm) „Stokrotki”? Moja siostra bedzie miala tak na imie.
    – A nie Zara?
    – Yyy. Wiedzialam ze jakos jak sklep (cos bylo jaki lubie lub znam).
    :)))))

    0
  11. Cala przyjemnosc po mojej stronie. Jakby cos, to wiesz:D

    Uzupelnie Twoj wpis:)
    – Bable zanim odbierzemy Pstrosie to pojdziemy do „Stokrotki” po mleko na nalesniki.
    – (Entuzjazm) „Stokrotki”? Moja siostra bedzie miala tak na imie.
    – A nie Zara?
    – Yyy. Wiedzialam ze jakos jak sklep (cos bylo jaki lubie lub znam).
    :)))))

    0
  12. mówią ze ostatni porod zawsze najstraszniejszy….więc nigdy nie mow nigdy. .
    czytam wpis na wykładzie. . czytam pod lawka i nagle Co Pania tak śmieszy?
    eee tak się wzruszylam wirtualnie…
    hmm tyle w temacie. .serdecznie pozdrawiam. ..

    0
  13. Gratuluję, dopiero co wpadłam na stronę Marjanny :) Bobo cudne, pozostałe dwa boba ;) też :)
    Dodam, że mam 4 dzieci, dwoje rodzone bez oxy i dwoje z oksy. Bolało równie mocno, dla mnie nie było różnicy, ale po przebiciu pęcherza przy pierwszym różnica była znaczna – rozpędzony pociąg przejeżdżający po brzuchu, albo coś w ten deseń…
    Przy drugim dziecku – 3800 i 56 cm, na kolejne pytanie w szpitalu (izba przyjęć, porodówka) „Jak się Pani nazywa?”, mając na uwadze, że nazywam się Edyta Piechocka-Zaprzałek i musiałabym powiedzieć to kolejny raz przy skurczach co 2 min, odpowiedziałam „Nie wiem” bo wydawało mi się to krótsze. Przecież i tak był ze mną mąż – on chyba wiedział :) Mina położnej bezcenna ale Babka okazała się super :)

    0
  14. Przy pierwszym porodzie miałam bóle wszystkie jakie mogą istnieć, przy drugim wszystko trwało 4 minuty i usłyszałam, że przy trzecim nie mam na co czekać bo mogę nie zdążyć… dojechać. Sama sobie zazdroszczę.

    0

Skomentuj Madziutek Anuluj pisanie odpowiedzi