Marjanna niedługo ma Urodziny.
Te ostatnie, do których się przyznaje ;)
I miała z tej okazji Super Weekendowy Plan.
Naprawdę – plan Pierwsza Klasa.
Koleżanka – Cudowna Kobieta – Potomstwo na weekend zgodziła się przygarnąć.
I miała Marjanna z Małżonkiem się bawić.
Cud, Miód i Orzeszki…
I co?
Bigo!
Jak zwykle – Jedno Wielkie Gówno!
Bo…
Syn przygarnął Kropka.
Znaczy się – Ospę ma.
Fakt, odmiana łagodna.
Ale Chorego Marjanna z Domu nie wyrzuci.
No i Córka pewnie już też prątkuje.
I Plan Weekendowy wielki Chuj Strzelił.
Tak dla odmiany…
A Syn… choruje.
Oczywiście nie może, jak Prawdziwy Facet, Chorować Śmiertelnie.
Nie może, jak Prawdziwy Facet, umierać przy Katarze.
Syn, jak Choruje, to Pełną Gębą.
I z Rozmachem.
No bo to Syn jest, przecież.
I choć się Nie Drapie, Nie Gorączkuje i Kropek ma Całkiem Niewiele, to
Nie ma Co Robić, w Piłkę gra w Salonie i dalej Wrzeszczy na Marjannę.
I pojąć nie chce, że z Domu wyjść NIE MOŻE.
Marjanna przypuszcza, że Syn specjalnie tę Ospę złapał, żeby Matce plany pokrzyżować. ;)
Bo Syn to śfinia, o!
Choć, chwilowo, Chora Śfinia.
Dodaj komentarz