Śniadanie mistrzów

Nie żeby Marjanna mistrzów w domu hodowała.
Choć Syn planuje w przyszłości zostać gwiazdą piłki nożnej.
A Córka trenuje tenis – ale gwiazdą to ona zostanie co najwyżej w ściemnianiu ;)
Mistrzem w tym domu musi być Marjanna.
Bo co weekend rozgrywa się ta sama akcja (Bogu dzięki, w tygodniu Potomstwo je w placówkach).
– Owsiankę robię na śniadanie!
– Wolałbym jajka – mruczy zwyczajowo Syn, o ile zdąży się wcześniej obudzić
– A jest czekolada??? – wrzeszczy pędząca do kuchni Córka
Więc Marjanna negocjuje z Córką.
A Córka to twardy negocjator jest:
– Bułka z miodem? Z dżemem??? No nie rozumiem dlaczego czekolada jest zła…
Kiedyś nawet Marjanna wpadła na świetny pomysł, by co dzień skoro świt przespacerować się do piekarni.
I świeże bułki Potomstwu na śniadanie kupić.
Na szczęście do rana wytrzeźwiała ;)

W efekcie wspina się Marjanna na wyżyny swych kulinarnych, kiepskich umiejętności, by zadowolić delikatne Potomstwo podniebienia.
A Potomstwo w tym czasie pomaga jak może.
Syn udaje, że go nie ma, ukrywając się pod kołdrą i poduszką.
Córka wybiera rozrywki kulturalne – czyli wgapia się w telewizor.
Dziś oglądała Pocahontas.
I tak patrzy, duma, myśli… w końcu woła matkę i pyta:
– A które to dziewczyna jest?
Jak się tak przyjrzeć, to faktycznie ciężko stwierdzić…
Wszędzie ten gender już jest ;)

Wieczorem nastąpił natomiast koniec pewnej epoki w życiu Potomstwa.
Albo początek nowej, żeby być optymistą.
Marjanna kupiła dzieciom pierwsze w życiu sanki!
Teraz siedzą Syn z Córką w salonie i opracowują plan na niedzielę.
– Ale pójdziemy nogami?!? – Córka lubi być precyzyjna ;)

Gdyby ktoś się zastanawiał jak się mają sprawy u Syna, to od poniedziałku zaczyna przygodę w nowej klasie.
Nowe towarzystwo, nowy wychowawca i ’czysta karta’ na zachętę.
Trzymamy kciuki, wznosimy modły i składamy rytualne ofiary – żeby żyło się lepiej ;)

6 Odpowiedzi na “ Śniadanie mistrzów ”

  1. o kurcze rurcze… powiem Ci, że chyba każda szkoła będzie lepsza od tej którą macie za sobą :) a Młoda ma teksty jak mój szogun :D

    0
  2. Ja mroze wszelkie pieczywo w ilosciach hurtowych i zawsze mam swieze :)))

    0
  3. Natalia – na razie szkoła zostaje ta sama, zmieniamy tylko klasę. Byłam na rozmowie z dyrekcją, powiedzmy że mamy porozumienie – zobaczymy co z tą nową klasą. Szkołę zawsze mogę zmienić (a i tak wcześniej niż od nowego semestru się nie da).
    Lucja – zamrażalnik mam pełen małżonkowych sosów, bułki już by się nie zmieściły ;) Poza tym piekarnia jest na osiedlu, mogłabym w piżamie iść… ale wolę wysłać Syna :D
    Magda – dzięki, przyda się ;)

    0
  4. Natalia Przygoda via Facebook

    oj to przepraszam … czytałam szybko, bo mi tu 5 latek marudzi nad uchem :( Na pewno da sobie radę :)

    0
  5. Heh, spoko. Ja o Syna jestem spokojna, on to sobie zawsze da radę – bardziej mnie martwi nowa wychowawczyni i nowi koledzy ;)

    0

Skomentuj Marjanna B. via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi