Sporty ekstremalne w wersji mini

Córka ma rower.
Spadkowy.
Dostała po bracie.
Rower w stanie dobrym, za wyjątkiem siodełka, które Syn – w przypływie złości – potraktował widelcem.
Chociaż nie, wróć, rower w stanie dobrym BYŁ.
Bo teraz użytkuje go Córka.
A Córka to wariat.
W ciągu miesiąca poluzowała i przekrzywiła kierownicę, załatwiła boczne kółka i połamała dzwonek.
A ostatnio popsuła hamulec.

Pomyślałby kto, że z niesprawnym hamulcem Córka będzie jeździć ostrożniej.
A gdzież tam, nic bardziej mylnego.
Córka, jako zadeklarowana entuzjastka sportów ekstremalnych, w końcu czuje że żyje.
I pędzi na rowerze na złamanie karku, ciesząc się przy tym pełną gębą.
Oczywiście do momentu, gdy musi zahamować.
Bo wtedy wzywa na pomoc Marjannę.

Dziś próbowała się zmierzyć ze sporą dziurą.
Skutek – do przewidzenia.
Gdy już stanęła na nogi i wyciągnęła rower, spojrzała na niego spode łba i oświadczyła
– Coś mi się zdaje, że z tym sprzętem to ja za dużo nie zrobię.

Małżonkowi przez telefon powiedziała, że chce deskorolkę…

6 Odpowiedzi na “ Sporty ekstremalne w wersji mini ”

  1. Matka Sanepid

    Buhahahaha

    0
  2. hahaha, podobne zachowania zauważam u chlopakow, niedawno odkryli ze rower chamuje pedal do tylu, ale po co go uzywac?

    0

Skomentuj Marjanna B. Anuluj pisanie odpowiedzi