We were on a break!

4 lata, 5 miesięcy i 17 dni.
Tyle dokładnie minęło od ostatniego wpisu na blogu.
To była całkiem długa przerwa.
I bardzo dużo się w tym czasie wydarzyo!

„Marjanno, dlaczego nie piszesz?!?”

CIężko zliczyć ile razy w międzyczasie padło to pytanie.
A jeszcze ciężej na nie zwięźle odpowiedzieć.
Odkąd założyłam tego bloga, prawie 15 lat temu, zdarzały się przerwy w publikowaniu wpisów.
Ale nigdy tak długie…
No więc, DLACZEGO?

Po pierwsze – i chyba najważniejsze – stan zdrowia.
Chociaż w 2017, kiedy odkładałam bloga ’na później’ , nie zdawałam sobie jeszcze sprawy jak poważna jest to kwestia.
Depresja to podstępna kurwa, która atakuje zupełnie niespodziewanie. Jakby ktoś mi powiedział te kilka lat temu, że jestem ciężko chora, to chyba zaśmiałabym mu się w twarz.
Długo zajęło mi uświadomienie sobie, że mam problem. Jeszcze dłużej –  żeby nauczyć się o nim mówić. Właściwie ciągle się tego uczę…

Nie będę was tutaj zanudzać szczegółami, nie czas na to i miejsce. Ważne, że najgorsze już nami. Choć nierzadko zdarzą się momenty, że mam ochotę wszystko rzucić i uciec gdzieś daleko. Albo nawet blisko, byleby bez dzieci ;)

No właśnie, dzieci. A raczej ogrom czasu, jaki trzeba było im poświęcać.
Piątka dzieci to niemałe wyzwanie. Tym bardziej, kiedy codzienność przytłacza, a podstawowe sprawy urastają do rangi nierozwiązywalnych problemów.
W pewnym momencie poczułam, że moja doba skurczyła się tak bardzo, że na nic więcej nie było już czasu.
Przeprowadzka do Nigerii wprawdzie częściowo rozwiązała tę kwestię, bo mam tu 24/7 pomoc domową, ale za to ilość dzieci drastycznie nam wzrosła.
W życiu nie ma nic za darmo ;)

Kolejna rzecz – brak weny. Nie, żeby nie było o czym pisać. Przy takiej wesołej gromadce materiału źródłowego miałabym na 3 różne blogi. Ale nagle poczułam, że nie potrafię tego ubrać w słowa.
Zawsze starałam się opisywać nasze przygody w taki sposób, by przyjemnie się to czytało. Ale kiedy rzeczywistość co chwilę kopie cię w dupę, trudno mówić o tym z dystansem.

No i na koniec Facebook… Co tu dużo mówić – obok ogromnych możliwości, które daje, częściowo zabija też bloga. Tak jak czytelnikom łatwiej skomentować post na FB, tak i mi łatwiej napisać tam. Z tym, że teści publikowane na Fejsbooku nie są moje. Komentarze, które tam dodajecie nie pojawią się magicznie na stronie. I nagle, mimo najszczerszych chęci, ciężko znaleźć w sobie motywację do przygotowywania nowego wpisu. I – zanim się człowiek obejrzy – mijają 4 długie lata…

4 lata w pigułce

No dobrze, odpowiedź na pytanie 'dlaczego’ mamy już za sobą, to teraz krótkie podsumowanie minionych lat.
Większość z Was pewnie ma ogólne pojęcie co się u nas w tym czasie działo, bo czasem pojawiały się jakieś wpisy w social mediach. Ale dla tych, którzy nie śledzili Facebooka na bieżąco albo jakimś cudem trafili tu pierwszy raz – 4 ostatnie lata w pigułce.

Przede wszystkim, główni bohaterowie tego dramatu – Potomstwo.
Ilość dzieci znacząco się zwiększyła.
Najpierw, w sierpniu 2018, na świecie pojawił się Piątek. Piątka przedstawię wam szcegółowo innym razem, dość teraz powiedzieć, że to mały dzikus. I, że Matka Natura wiedziała co robi trzymając go na koniec, bo gdyby urodził się pierwszy, to byłby jedynakiem ;)
Poza tym, od sierpnia 2019 gromadka powiększyła się o trójkę naszych nigeryjskich dzieci. Nie, że magicznie pojawiły się na świecie, bo są już całkiem spore, po prostu mieszkamy w końcu wszyscy razem.
Tym samym stan Potomstwa na dzisiaj to 3 synów i 5 córek: Syn, Starsza, Średniak, Młodsza, Mniejsza, Większa, Czwórka i Piątek. Dla ułatwienia uszeregowałam ich w kolejności od najstarszego. Nie martwcie się, zrobię wam legendę i jakiś kolorowy wykres ;)
Biorąc pod uwagę, że już teraz musimy mieszkać w domu wielkości hotelu, a do szkoły dzieci wozimy prywatnym autobusem – plan jest taki, że teraz stawiamy na redukcję…

Dalej – po wielu przebojach mieszkamy w końcu w Afryce.
Na początku 2019 roku zdecydowaliśmy się porzucić bezpowrotnie Wielką Brytanię, spakowaliśmy walizki i przenieśliśmy się do Polski.
Biorąc pod uwagę piekło prez jakie przeszłam z powodu sąsiadki-wariatki, była to absolutna konieczność.
W tym miejscu muszę wam powiedzieć, że karma to suka – dom, w którym mieszkaliśmy w UK, został sprzedany. Teraz mieszkają w nim jego nowi właściciele. Małżeństwo z Polski. Z 5 dzieci! :)
Prawda, że cudowne zrządzenie losu?
No ale do brzegu…
Przeprowadzka do Polski pomogła tylko chwilowo, bo niestety okazało się, że Syn i Córka Starsza zupełnie nie odnaleźli się w nowym systemie edukacyjnym. Znaczy się Syn radził sobie jak zwykle świetnie, przynajmniej jakby jego zapytać o zdanie. W szkole lubili go tak bardzo, że chcieli zrobić wszystko, byleby przepchnąć go dalej. Jak się Marjanna uparła, że nie ma mowy i zdecydowanie będzie powtarzać klasę, to się okazało, że nawet świadectwa dla niego nie mają, bo nie przewidzieli opcji, że ktoś nie zda ;)
Zdecydowanie gorzej przedstawiała się sytuacja Starszej – jako, że kompletnie nie radziła sobie z czytaniem i pisaniem po polsku nie było nawet mowy o nadrobieniu różnic w programach nauczania. Do tego nie mogła złapać kontaktu z dziećmi z klasy, a niektórzy chłopcy pozwalali sobie nawet na rasistowskie zaczepki. To był prawdziwy dramat.
Stąd, wspólnie z Małżonkiem, podjęliśmy decyzję, która wywróciła nasze życie do góry nogami.
Niespełna pół roku po przejechaniu prawie całej Europy, po raz kolejny spakowaliśmy cały dobytek i przenieśliśmy się na inny kontynent.
I tak, od sierpnia 2019, mieszkamy w Nigerii.
Patrząc na to, co się od tego czasu dzieje na świecie – przeprowadziliśmy się w ostatnim prawie momencie.
Nie wyobrażam sobie naszego życia w dobie globalnej pandemii, gdy ja z dziećmi mieszkałabym w Europie a Małżonek musiałby przebywać w Afryce. Bo to właśnie tutaj zarabia pieniądze (mimo wszystko da się ;) )

No i w końcu wybudowaliśmy dom!
To znaczy dom w Abie, bo – jak pewnie niektórym wiadomo – mamy już domek na wsi. Niestety, szkoła Potomstwa, interesy, firma i większość ważnych spraw trzeba ogarniać w mieście, więc wieś będzie musiała poczekać aż przejdziemy na emeryturę. Tymczasem będziemy mieszczuchami. I dlatego potrzebowaliśmy własnego lokum.
Jak już wcześniej wspomniałam, przy tej ilości dzieci potrzeba nam całkiem sporo przestrzeni, więc budowa trwała prawie 2 lata. Ale już za chwileczkę, już za momencik będziemy po raz kolejny pakować wszystko co mamy i w końcu zamieszkamy u siebie.
Jak już wszystko będzie gotowe to pokażę wam zdjęcia :)

No ale co dalej?

  • – Marjanno, a dlaczego ty tego bloga bloga piszesz?
  • – Terapeutycznie, żeby dzieci nie pozabijać…

Nie będę tutaj składać pustych obietnic, że od dzisiaj już zawsze, regularnie i często.
Ale jestem na takim etapie mojego życia, że w końcu mogę trochę bardziej skupić się na sobie. I na tym, co sprawia mi przyjemność.
A pisanie tutaj zawsze było swego rodzaju terapią. Stąd też, między innymi, pomysł na nazwę bloga.
Poza tym nieskromnie uważam (po kimś w końcu Syn musi mieć to przekonanie o własnej przezajebistości), że całkiem nieźle piszę i szkoda marnować taki talent ;) (z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie pozdrowić moją polonistkę, która zawsze mi powtarzała, że mam paskudny styl i kariery na pisaniu to ja nie zrobię… no i co?!?)
Umówmy się więc może, że ja zobaczę jak będzie, a wy będziecie czasem zaglądać i zostawiać wyrazy uznania.
No dla samej siebie to mi się pisać nie chce przecież…

53 Odpowiedzi na “ We were on a break! ”

  1. Marjanna ! Brawo !
    Ale kiedy mnie ominęły te wydarzenia… Skąd 8 dzieci, ja zakodowałam tylko pięć porodów.
    Chyba mam jakieś zaleglosci😼
    Czekam na kolejne wpisy 🙂

    1
  2. Marcjanna witaj spowrotem! Rozwijaj skrzydła i lec z tym blogiem!

    1
  3. Bije czołem przed jej zajebistoscią. Pisz… Ps. A serio też miałam do czynienia z tą dzi.. Ą. Może to jest tak, że zajebiste osoby się z nią kolegują. O i skromna jestem 😁

    1
  4. Podziwiam, nie wiem co zrobiłabym przy piątce (na szczęście mam tylko dwie ) 😀 A na samą myśl o budowie, która mamy zacząć w przyszłym roku, z moimi wizjami jak wszystko będzie pod górkę ciśnienie podnosi mi się niebezpiecznie.

    1
  5. Czekałam cierpliwie na Twój powrót…. mam nadzieję, że teraz już będzie po prostu lepiej 🤗

    2
  6. Uwielbiam czytać Twojego bloga, pisz proszę. Zdrowiej i nie daj się tej podstępnej mendzie depresji. Uwielbiam wszystkie Twoje dzieci . Bloga zaczęłam czytać jeszcze przed pojawieniem się Starszej. Czekam na zdjęcia domu.

    1
  7. Marianna nareszcie! Tęskniliśmy 😚 cieszę się że zdrowie wraca i że wracasz do nas. Będziemy zaglądać, czytać i wspierać

    1
  8. Marianno jak ja Ciebie rozumiem :)
    Mam 6 dzieci plus poki co 1 w rodzinie zastępczej. Na depresję choruje 13 lat…i jakoś nigdy nie wstydziłam sie o tym mówić. Czasem sobie myślę że depresja to jedyne co mam wlasnego bo wszystko inne albo mi zabiorą albo zeżrą ( dzieci oczywiście). Glowa do góry cycki do przodu i krocz dalej ( tylko patrz pod nogi co by się nie wyp… ) :)

    1
    • To nie o wstyd chodzi, co raczej takie poczucie, że ludzie pomyślą, że z tego dobrobytu to sie w dupie poprzewracało…
      Sama nie wiem, ciężko to wyjaśnić.

      0
  9. Cieszę się, że wróciłaś, że ogarniasz, że walczysz z podstępną chorobą. Rozumiem, bo też walczę i nie przyznaję się, bo ludzie wokół twierdzą, że to „fanaberia”. Pozdrawiam, czekam z utęsknieniem na Twoje ciekawe, pełne humoru wpisy.

    2
  10. Cieszymy się, że wróciłaś 😊 i melduj na bieżąco (bieżąco to pojęcie względne jak pół godziny 😉)

    1
  11. Jestem i czekam na więcej! :)

    2
  12. Pierwszy taz pisze, choć nie pierwszy raz czytam 😁 Uwielbiam poznawać Twoją rodzine, z miłą refleksją czytałam i przypominałam sobie jak zamieszczałaś posty na FB z nowinkami co u Ciebie. Życzę zdrowia!! I pozdrawiam całą gromadkę i rodziców!

    2
  13. Nareszcie jesteś:) Pisz! Terapeutycznie i rozrywkowo! A potem wydaj drukiem! Serdeczności posyłam!

    1
  14. Czekam na więcej i pozdrawiam ze Śląska

    1
  15. Cudownie czytać Cię z powrotem. Trzymam za Ciebie kciuki. No i czekam na zdjecia 😊

    1
  16. Super! Cieszę się, że wróciłaś. Mam nadzieję, że zdrowie i wena pozwolą pisać jak najczęściej.💙

    1
  17. Marjanno jak miło, że wróciłaś.

    1
  18. Ależ tęskniłam! Dobrze, że jesteś! ❤️

    1
  19. Jak ja na Ciebie czekałam! Nareszcie! :)))

    2
  20. Jesteś ❤ jak dobrze. Trzymaj sie w tej Nigerii, pisz, bo tesknilismy. Czekam na dzieciową rozpiskę 😀

    2
  21. W końcu :) I oby bez długich przerw.

    1
  22. Dziękuję za update, podziwiam

    1
  23. Trafiłam do Ciebie przez Matka Sanepid I wpadłam po uszy. Uwielbiam czytać Twoje wpisy. Przez ten czas jak Ciebie „nie bylo” zaglądałam, żeby sprawdzić czy przypadkiem internet nie ukrył przede mną Twoich wpisów. Cieszę się, ze wracasz i liczę, że Tobie pisanie pomoże w walce z depresja, a nam znów będzie wpsaniale czytając Twoje historię.

    1
  24. Terapeutycznie czytałam, musi na świecie był tylko Edzik, pamiętasz jeszcze? Skoro wtedy dałaś radę, dasz radę zawsze ❤️
    Dobrze, że wróciłaś 😘

    1
  25. Marianna już pisała. Na Fb. Dobrze że wróciłaś. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Twoj wpis sprawia, że tych 4 lat jakby nie było. Ale może to też dlatego że dajesz znaki życia na fb. No Ale najważniejsze że wróciłaś. Ten sam lekki i dowcipny styl. Czekam na więcej 😘

    1
  26. No i w końcu! Czekałam i czekam na kolejne !…od zawsze Cie czytam ! Będę nadal…

    1
  27. Dobrze, że jesteś!

    1
  28. Super ze wróciłaś. Bardzo się cieszę.

    1
  29. Jeżu, jak ja czekałam na wpis tutaj. No tak czekałam, że się doczekałam! Najlepszego Marjano. Dla Was wszystkich <3

    1
  30. Pierwszy raz komentuje, ale czytać zaczęłam wiele lat temu! Czekam na kolejne wpisy! Pozdrawiam serdecznie.

    2
  31. Marjanno!!!! Cudownie że wracasz ♥️♥️♥️

    1
  32. Bardzo się cieszę.

    1
  33. Tęskniłam ♥️

    1
  34. Marjanno! Jestem tu od 3 dziecka… ;) fajnie ze wróciłaś :)

    1
  35. Oj Marianka… Dbaj o siebie Mała. Reszta sama się poukłada. Matka jest jak najważniejsza śrubka w szwajcarskim zegarku.

    1
  36. No i to jest konkret🙂bardzo się ciesze ze wróciłaś🥰🥰

    1
  37. Wreszcie!! Jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja jestem szalona, ryzykując w życiu grą na „jedną kartę” i zaczynając wszystko od nowa 😀 Pisz kobieto, bo masz talent – jako polonistka Ci to mówię ❤

    1
  38. Ależ się cieszę, że wróciłaś, ja jestem może trochę zorientowana, bo wiem ile jest dzieci i że trwa budowa, ale ciągle mi Ciebie za mało. Pisz częściej, bo czekam, zdjęcia również bardzo mile widziane.

    1
  39. Pooozdrawiam z towarzsyzkA depresja, leczona dopiero 6 miesiecy i ciesze sie bardzo, ze wrocilas
    Nie moge sie doczdkac zdjec domu 😍

    1
  40. Świetnie Cie czytać ponownie :) jeden wpis wystarczył, żeby przywołać wspomnienia jak dobrze było tu zaglądać :) na tyle ile się dało śledziliśmy Wasze losy przez fb, ale to nie to samo co blog 😍 Trzymamy kciuki za powodzenie i czekamy na kolejne wpisy. Z pod Poznania pozdrawiają Agnieszka i Kamil :)

    1
  41. Aleksandra

    Ekstra że wróciłaś! Czytam Cie już dość długo, ale rzadko kiedy komentowałam. Depresji się nie daj, sama wiem jaka to podstępna ku*wa – od ponad roku walczy z nią mój mąż (a ja go wspieram). Pisz, pisz, pisz :) a my będziemy czytać

    0
  42. Tęskniłam ❤️❤️❤️

    1
  43. Marjanka, zobacz ile komentarzy ♥️
    Cieszę się, że jesteś. Jestem tu z Tobą już tyle lat, od czasu kiedy był tylko Syn i Najstarsza :) i czekałam na Twój powrót.

    2
  44. Cieszę się, że chcesz wrócić do pisania :) Czytam od dawna, przez Matkę Sanepid :D

    0
  45. Pierwszy raz trafiłam na tego bloga (dzięki zawirowaniom Facebooka) i jestem oczarowana!
    No to będę mieć lekturę w czasie wolnym, sporo nadrabiania mnie czeka :)
    Pozdrowienia, Marjanno!

    0

Skomentuj Marjanna B. Anuluj pisanie odpowiedzi