– O mój boże! Spałem do południa!!! To jakieś nienormalne… – wykrzyknął Syn po przebudzeniu.
Noo, bardzo nienormalne.
Szczególnie w przypadku Syna ;)
Ale wstał, zjadł śniadanie i… powiedział że wychodzi.
– No nie wydaje mi się – mruknęła pod nosem Marjanna i wręczyła pierworodnemu podręcznik, ćwiczenia i kredki.
To nastąpiła seria niecenzuralnych okrzyków, które Marjanna musiałaby w całości ocenzurować, więc pozwoli je sobie pominąć.
Pół godziny później Syn dalej siedział obrażony na cały świat przeklinając matkę, szkołę i swój niewdzięczny los.
– Wiesz Synu, jakbyś od razu zaczął uzupełniać książki, to byś już ze trzy razy skończył – zasugerowała Marjanna.
I to był błąd.
Duży błąd.
Bo Syn strzelił focha.
Niemal godzinę później, gdy w końcu skończył pracę, poszedł się zbierać do wyjścia.
– Mamo, patrz! Dziś, na Nowy Rok, będę cały na szaro… Mam szarą bluzę, szare spodnie i szare skarpetki!
– Bomba – odparła Marjanna – Szkoda tylko, że szarych komórek brak…
Na szczęście nie złapał dowcipu, bo znów byłby foch. ;)
No, to nowy rok zaczęła Marjanna standardowo.
Dodaj komentarz