Brzuchem do góry

Zimowa niedziela, gorąca herbata, ciepłe wygodne łóżko.
I Potomstwo w ciszy organizujące sobie czas.
Brzmi jak plan idealny, nie?
Niestety, u Marjanny ’idealne’ nabiera nowego znaczenia…
Bo dzień wprawdzie spędza w łóżku, ale z bólem głowy i gorączką.
Potomstwo siedzi cicho, tylko jak się ich 'zatka’ sprzętem elektronicznym.
A gorącą herbatę musi sobie zrobić sama.
I nagle czar pryska ;)

Z tym bólem głowy, to w ogóle jest ciekawie.
Ból, ha!
Głowa napierdala od kilku dni tak, jakby stado słoni urządziło sobie imprezę techno.
Łyka więc Marjanna Paracetamol, jak cukierki.
Bo tylko on w ciąży bezpieczny.
Tak bezpieczny, że podobnie jak cukierki działa – czyli wcale ;)
Ale przynajmniej Potomstwo traktuje matkę poważnie, widząc ile leków musi biedna łykać.
A jutro pójdzie Marjanna do lekarza i poprosi o L4, żeby sobie dalej w ciszy i spokoju chorować.
Najpierw tylko musi wyczarować pieniążka na składkę.
Chyba, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która Marjannę pożyczką wspomoże.
Tak, żeby Marjanna mogła wspomóc budowę kolejnego marmurowego pałacu dla ZUS ;)

A Córka leży w łóżku z Marjanną, ogląda bajki na tablecie i co jakiś czas matkę trąca odnóżem.
– Córko, przestań mnie kopać! – nawet rodzicielska cierpliwość ma swoje granice – To mnie boli…
– To nie ja, to Mulat! – mruknęła tylko Córka
Ciekawe jak ten Mulat zdołał kopnąć własną matkę w tyłek…

P.S. Głosowanie ciągle trawa, a Syn liczy na wygraną ;)

SONY DSC

4 Odpowiedzi na “ Brzuchem do góry ”

  1. Małgorzata Szabelska via Facebook

    Poczekaj – jak Mulat przywali Ci w wątrobę, to te kopniaczki córeczki będą miłym wspomnieniem!

    0
  2. Jeszcze czosnek i cytryny mozesz jesc – to nie zaszkodzi. Pamietam, jak pod koniec ciazy tez zalapalam przeziebienie. Kaszel doprowadzal mnie do łez – tak strasznie sie meczylam, ze do dzis pamietam, jak to bolalo :( Trzymaj sie Marjanno!!

    0
  3. Na ból głowy Panadol z kofeina ;-) jedyny paracetamol który pomaga…

    0
  4. Dzięki za porady.
    Niestety dziś improwizowałam z tym, co miałam w domu. :)

    0

Skomentuj Agnieszka Dmytrowska via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi